Aby uświadomić sobie, że to co „nordyckie” nie jest w naszej kulturze tak do końca obce należałoby prześledzić mały „wycineczek” naszej historii, jaką były wędrówki ludów.
Ludów, które przewinęły się, bądź też osiedlały na terenach dzisiejszej Polski.
Mniej więcej do I w p.n.e istniała na naszych ziemiach kultura łużycka obejmująca od XIII w p.n.e wielkie połacie Europy środkowej. Wyraźne regionalne odmienności tej kultury wskazują, że tworzyły ją ludy hołdujące pewnym wspólnym zwyczajom, ale zachowujące także specyficzne dla siebie cechy. Najwyraźniej należały one do wielkiej rodziny indoeuropejskiej. W późniejszym czasie ziemie polskie zajęły dwie nowe, blisko z sobą związane kultury: kultura zwana „pomorską” i kultura „grobów kloszowych”.
Od IV w p.n.e na obszar dzisiejszego Śląska, z południa przywędrowali Celtowie – lud, który w drugiej połowie I tysiąclecia p.n.e stworzył najpotężniejszą i najbardziej twórczą cywilizacje ówczesnej środkowej i zachodniej Europy. Osiedlili się w kilku enklawach aż po Kujawy, zasięg ich penetracji objął jednak znacznie większe obszary. Zabytki celtyckie w Polsce znajdowane są obecnie na całym terenie dorzecza Wisły i Odry.
Niestety ku naszemu wielkiemu zdumieniu - Celtowie nie stworzywszy jednolitego organizmu państwowego zniknęli bezpowrotnie z naszych terenów. Długotrwałe oddziaływanie kultury celtyckiej doprowadziło w III wieku p.n.e do zaadaptowania jej wzorów przez miejscowe wcześniej wspomniane kultury. Przede wszystkim mieszkańcy naszych ziem zaczęli na wielką skalę wytwarzać żelazo stosując celtyckie techniki metalurgiczne i kowalskie.
W rezultacie przemian, powstały nowe kultury archeologiczne - na przełomie III i II wieku p.n.e południową i środkową Polskę objęła „kultura przeworska”, a Pomorze - kultura oksywska. Odpowiedź na pytanie kim byli twórcy tych kultur nie jest prosta.
Kulturę oksywską zastąpiła już w I wieku. n.e. kultura wielbarska (od Wielbarka, dziś dzielnicy Malborka) rozwijającą się od I – III w n.e na pomorzu Gdańskim, Mazurach, wschodnim Podlasiu i Lubelszczyźnie. Jej twórcami były plemiona skandynawskich Gotów i Gepidów, którzy w swej wędrówce z mroźnej Skandynawii powoli zasiedlali nasze ziemie kierując się jednocześnie na czarnomorskie stepy. Stamtąd pod koniec III wieku – już jako Ostrogoci i Wizygoci wyruszyli na podbój imperium rzymskiego.
Na południu stworzyli oni swoje państwa: Ostrogotów w Italii, i Wizygotów w Hiszpani. Badania archeologiczne wykazały, ze Goci po odejściu na południe regularnie kontaktowali się zarówno ze swoją polską jak i skandynawską ojczyzną.
Identyfikacja kultury zwanej „przeworską” (od cmentarzyska w Przeworsku w Małopolsce Wschodniej) i rozwijającej się w dorzeczu Odry, Wisły i Bugu przysparza jeszcze do dziś wielu trudności i stanowi wyzwanie dla wielu naukowców.
Kultura ta uchodzi za przejaw istnienia na tych ziemiach „słowiańskich” Wenedów, których w tej części świata lokalizują rzymscy pisarze Tacyt i Pliniusz Starszy. Pojawiło się wiele hipotez w temacie słowiańskości i germańskości Wenedów. Przeważa dziś jednak teza, że Wenedowie nie byli ludem słowiańskim. Zabytki wysoko rozwiniętej kultury przeworskiej wskazują zdaniem uczonych, że jej twórcami były ludy germańskie zamieszkujące na wschodnich rubieżach Germanii, której granica „miała” wtedy przebiegać wzdłuż Wisły. Ludy te miały tworzyć federacje rozmaitych plemion pod wspólną nazwą: „Wandalów”.
Wbrew swej niechlubnej reputacji, którą Wandalowie zdobyli sobie za sprawą złupienia Rzymu w 445 r. n.e (a tak na prawdę wskutek inscynuacji historyków, którzy w XVIII w. wprowadzili określenie „wandalizm”), lud ten przez starożytnych pisarzy chwalony był za pracowitość, umiarkowanie w okrucieństwie, ale także duża odwagę i waleczność. Te dwie ostatnie cechy stały się źródłem ich „kariery”. Swe podboje imperium rzymskiego zakończyli oni dopiero na terenie dzisiejszej Tunezji gdzie założyli rozwijające się przez ponad sto lat państwo, które w 534 r.n.e zostało zniszczone przez Belizariusza. Istnieje hipoteza, iż grupa uciekinierów miała wówczas powrócić do ojczyzny nad Odrą i Wisłą, i podjąć próbę utworzenia kolejnego państwa.
Inna hipoteza mówi, że grupki Wandalów - pozostawszy w swych siedzibach – zostali w VI w. ogarnięci przez etynicznych Słowian, nadciągających stopniowo ze wschodu. Faktem natomiast jest już dziś, że przybywający ze wschodu Słowianie zastali na terytorium dzisiejszej Polski osady tubylców na co wskazuje obecność obok siebie dwojakiego – mniej, i bardziej rozwiniętego rodzaju budownictwa. Przypuszcza się też, iż stosunki między osiedlającymi się Słowianami, a obecnymi już ludami mogły być dobrosąsiedzkie. Kiedy w 992 r. zmarł pierwszy historyczny władca Polski – Mieszko I, w rocznikach Kościoła niemieckiegio zapisano: „obiit Misica dex Vandalorum” – „zmarł Mieszko książe Wandalów”.
Kazimierz Wielki, wznosząc na miejscu zrujnowanej za jego czasów bazyliki romańskiej w Poznaniu – katedrę gotycką, wystawił też nowy okazały grobowiec dla swego wielkiego poprzednika – pogrzebanego w tej świątyni Bolesława Chrobrego. Na jego płycie kazał umieścić wierszowany napis głoszący sławę zmarłego oraz informujący, że był m.in. „rex Gothorum et Polonorum” – „królem Gotów i Polaków” .Pomnik ten nie zachował się do dziś. Znana jest tylko jego rycina z XVIII w., odpis nagrobnej inwokacji oraz figury dwóch apostołów, które w XIX w. umieszczono na kolejnym nagrobku pierwszego króla Polski.
Żyjący w XV w. Jan Długosz, przykładem starożytnych geografów nazwał Wisłę: „rzeką Wandalów”, a jego następca w XVI w. Sebastian Münster na mapie Europy narysowanej w 1536 r. umieścił na Pomorzu, między Szczecinem i Gdańskiem krainę o nazwie: Vandalia.
Odkrycia archeologiczne ostatnich lat z terenu naszego kraju pozwalają stwierdzić możliwość pobytu na naszych ziemiach, szczególnie w IX i X w., licznych grup German, odgrywających niekiedy znaczącą rolę polityczną i gospodarczą.
Ich kolejnymi przedstawicielami na naszych ziemiach byli słynni: Wikingowie, którzy pod różnymi nazwami Waregów, Normanów, czy też Rusów - szerzyli postrach w całej Europie.
Wbrew różnym opiniom ci Skandynawowie byli nie tylko łupieżcami, ale też doskonałymi kupcami, odważnymi odkrywcami (to oni odkryli Grenlandie i Amerykę Północną), a także pracowitymi osadnikami i zdolnymi politykami. Oni zakładali państwa w południowej Anglii, Normandii, południowej Italii, ich zasługą - przyznają rosyjscy uczeni - było utworzenie pierwszych państw wschodniosłowiańskich ze stolicami w Nowogrodzie i Kijowie i od jasnowłosych Rusów miała zostać utworzona nazwa tej krainy.
Bardzo ciekawą kwestią okazała się być przyczyna migracji tych ludów.
Otóż jedna z hipotez sformułowana przez XIX-wiecznych historyków - mówi nam o tym, że: Duńczycy na przykład, uprawiali wielożeństwo; nie mogąc wyżywić mnogości swego potomstwa i chcąc uniknąć sporów o spadek, zmuszali młodzież według starego obyczaju do udawania się za granice, i do zdobywania sobie tam środków do życia. Wraz z postępem polskich prac archeologicznych na światło dzienne wychodzą coraz to wymowniejsze świadectwa pobytu i aktywności na naszych ziemiach wczesnośredniowiecznych Skandynawów. Przykładów jest wiele. Przykładowe to: wydobycie z Jeziora Lednickiego największej kolekcji broni skandynawskiej z X-XI w. W jego bliskiej okolicy – Łubowie odkryto cmentarzysko szkieletowe, na którym pochowani byli prawie wyłącznie wojownicy pochodzenia skandynawskiego.
Wzmianka podróżnika arabskiego Ibrahima-ibn-Jakuba mówi nam że książe Mieszko: „ma trzy tysiące pancernych, z których setka znaczy więcej niż dziesięć secin innych wojowników i daje tym mężom odzież, konie, broń i wszystko czego potrzebują”. Zwyczaj tworzenia wojowniczych oddziałów złożonych z zaciężnych wikingów znany był wówczas w niemalże całej Europie, ale i poza nią.
A dlaczego nie? Państwo polskie, które w latach 960-970 rozpostarło swoje wpływy między Wisłą i Odrą mogło też odgrywać pewną rolę w stabilizacji politycznej królestw skandynawskich (i na odwrót).
Jednym z realnie uchwytnych w źródłach faktem z zakresu tych stosunków jest małżeństwo króla szwedzkiego Eryka z córką Mieszka I – noszącą prawdopodobnie imie Świętosławy . Synem z tego małżeństwa był Olaf Skotkonung. Po śmierci Eryka (995r.) Świętosława wyszła za mąż za powracającego z wygnania Swena Widłobrodego (986-1014), najprawdopodobniej dla przypieczętowania zgody między synem jej Olafem, który zajął wówczas Danie, a Swenem. Żoną Olafa została córka jednego z książąt obodryckich o imieniu – Astryda.
Aktywny udział Słowian nadbałtyckich w ruchu wikingów znajduje swe odzwierciedlenie w znaleziskach numizmatycznych . Znaczna ich liczba przypadająca na wiek X-XI przypisywana jest wzrostowi wymiany towarowej (kruszcu i pieniądza) zdobytej przez chąśników (wikingów słowiańskich) w Anglii. Istnieje wiele faktów mówiących nam o wyprawach Słowian do Skandynawii. W bitwie na pustkowiu Lyrskog, król Norweski Magnus, panujący przejściowo również w Danii, zadał klęskę oddziałom słowiańskim wracającym z wyprawy w głąb Jutlandii. Na przełomie XI/XII w. ruch wikingów skandynawskich chyli się ku upadkowi. Utrzymuje się on jednak jeszcze w oddalonej nieco Norwegii za panowania króla Haralda Hardrady. O mało udokumentowanych starciach Hardrady ze Słowianami nadbałtyckimi wspomina tylko Adam bremeński. Miały one charakter zaczepnych działań wojennych z Duńczykami, współdziałającymi wtedy z Obodrytami. Wystąpienie Hardrady kończyło okres wieloletnich starć norweskich i słowiańskich wikingów. Wikińskiego procederu nie zaniechali jednak Słowianie nadbałtyccy.
Już od 1043 r. na czoło wikingów słowiańskich zaczęli wysuwać się Pomorzanie (zwłaszcza mieszkańcy Wolina). W 1113 r. wybuchła przegrana przez Duńczyków wojna obodrycko-duńska. W rezultacie wzmogły się ataki Słowian na Danię .
W 1134 r. spustoszeniu uległa stolica kraju – Roskilde na wyspie Zeland. W następnym roku flota słowiańska pod dowództwem księcia Racibora doszczętnie złupiła norweskie miasto portowe – Konungahele. W tym czasie utrwaliła się w krajach skandynawskich sława piratów z ujścia Odry, dając początek legendzie o słynnych jomswikingach z wyspy Wolin. [Polskie baśnie opisują Wolin jako starą osadę słowiańska zamieszkałą od dawien dawna przez kupców przeróżnego pochodzenia i utrzymującą pokojowe kontakty z duńskimi wikingami. Z baśni wiadomo również, ze istniał tam kult Trygława. W końcu jednak wikingowie złamawszy pokojowe układy napadli na „Winetę”. W momencie jej bohaterskiej obrony, powstała ogromna trąba powietrzna, która zatopiła gród. W kilka wieków po zatopieniu Winety, gdy fale rzeki Dziwny i wichry bałtyckie zamuliły zatokę powinecką i zamieniły ją w żyzną dolinę, powstał tu nowy gród słowiański, który nazwano Wolinem]. Tak więc widzimy, że piractwo było domeną nie tylko Skandynawów. Rozbojem morskim trudnili się ponoć najmożniejsi mieszkańcy Szczecina i Wolina.
W 1136 r. Duńczycy zorganizowali wyprawę odwetową, kierując się na Rugię – ostatni bastion przedchrześcijańskiej religii Słowian. Została zdobyta Arkona. Jej mieszkańcy zawarli pokój i obiecali przyjąć wiarę chrześcijańską. Skoro jednak flota duńska odpłynęła, Rugianie wypędzili osadzonego na wyspie biskupa. Pisarze: Hemold i Sakso Gramatyk, w dosadnych słowach opisują niegodziwość i dzikość słowiańskich piratów.
Również dzięki Saxo Gramatykowi, do dziś zachował się jedyny opis świątyni pogańskiej – miejsce kultu Świętowita na Rugii. Może nie bezpośrednio w związku z tematem, ale myślę, że warto go tu przytoczyć. Z opisu wiadomo że przybytek ten mieścił się w zadaszonej, posiadającej tylko jedno wejście budowli drewnianej, której obwód zewnętrzny pokrywała prosta płaskorzeźba przedstawiająca rozmaite rzeczy. Wewnątrz niej miejsce święte oddzielały czerwone kobierce zawieszone na czterech słupach nie dotykające ścian, za to sięgające dachu tworząc niejako drugą ścianę. Tak podwójnie oddzielony od świata posąg zdaniem kronikarza przedstawiał się następująco:
„Stał w świątyni ogromny posąg, wszelki rozmiar ciała ludzkiego wielkością przekraczający, zadziwiający czterema głowami i tyluż karkami, z których dwie zdawały się spoglądać w stronę piersi a dwie w stronę pleców . Poza tym tak wzrok umieszczonych z przodu, jak i z tyłu zwracał się jednej w lewo a drugiej w prawo. Brody podgolone, włosy podcięte, w taki sposób, że sądziłbyś, dzieło rzeźbiarza naśladuje styl pielęgnacji głowy właściwy Rugianom. W prawej ręce trzymał róg wykonany z różnego rodzaju metalu, który kapłan biegły w jego obrzędach co roku zwykł napełniać winem, aby ze stanu napoju mógł wnioskować o zapasach na rok przyszły. Lewa ręka na boku (oparta) tworzyła łuk przez zgięcie ramienia. Szata sięgała do goleni, które z różnego rodzaju drzewa zrobione tak ukrytym splotem z kolanami się łączyły, ze miejsce ich scalenia tylko przy staranniejszym przyglądaniu się można było dostrzec . Nogi - widać było – dotykały ziemi, a ich podstawa była ukryta w podłożu . Blisko znajdowały się wędzidło i siodło posągu oraz inne jego insygnia. Wśród nich przykuwając wzrok budził podziw niezmiernej wielkości miecz, którego ostrze i rękojeść oprócz wspaniałej rzeźbionej dekoracji pokrywało srebro”.
Słowianie w drugiej połowie XI i pierwszej połowie XII wieku powtarzali to samo, co praktykowali Skandynawowie w IX i X wieku. Słowo: wiking stało się nie tylko synonimem opisującym pirackich skandynawów, ale określeniem morskiej wyprawy łupieskiej. Jak się okazuje – piractwem trudnili się też mieszkańcy wybrzeży Estonii. Współczesny herb estońskiej wyspy: Saarema – przedstawia dłógą łódź, a łotewskie legendy, stroje ludowe i biżuteria obfitują w motywy związane z Wikingami.
Innym ważnym śladem mówiącym nam o bytności Skandynawów na naszych ziemiach jest ich faktoria handlowa w pobliżu ujścia Wisły. Nią to właśnie dostawali się wikingowie w głąb lądu. W wodach zatoki Puckiej zlokalizowano port z wrakami łodzi wikińskich - datowany na X w. Nowością w tej dziedzinie jest również ostateczne uznanie osady w Janowie Pomorskim nad jeziorem Drużno, za słynne poszukiwane przez 200 lat – Truso i uznanie jej za wikińską faktorie handlową.
Z drugiej połowy XI i z XII w. na północnym i wschodnim Mazowszu znaleziono cmentarzyska wzbudzające kontrowersje, bo położone wbrew ówczesnym chrześcijańskim zasadom – daleko od kościołów i zawierających liczne dary grobowe zakazane przez kościół.
Interpretacja tego zjawiska to również świadectwo pobytu na naszych ziemiach wojowników wareskich (wikingów), którzy jako oddziały zaciężne przybyli w 1047 r. w drużynie księcia ruskiego Jarosława Mądrego, śpieszącego na pomoc swemu szwagrowi, księciu Kazimierzowi, zwanemu później Odnowicielem. W uznaniu zasług Kazimierz obdarzył Skandynawów ziemią i osadził na północno wschodnich krańcach swego państwa, zobowiązując ich do obrony granic. Zanim po kilku pokoleniach nastąpił proces asymilacji, mazowieccy wikingowie rządzili się własnymi zwyczajami, również pogrzebowymi. Istnieje również teoria o wojowniczym charakterze mazowieckiej szlachty zaściankowej, który to tłumaczy się właśnie wikińskim rodowodem. Ale to tylko teoria.
Spośród wielu grobów pochodzenia skandynawskiego na terenie naszego kraju jako jeden z najbardziej interesujących należy wymienić - wysoko wyposażony grób kryjący szczątki kobiety i mężczyzny odnaleziony w Kałdusie koło Chełmna – datowany na początek XI w.
Prawie wszystkie wczesnośredniowieczne znaleziska świadczące o znaczących kontaktach bałto-słowiańsko-skandynawskich, bądź wiążące się z bytnością tu ludności skandynawskiej, lokują się w wąskiej strefie, wzdłuż rozgraniczających osadnictwo estyjskie (pruskie?) i słowiańskie rzek Elbląg i Dzieżgoń oraz jeziora Drużno. Już od VI w. występują w tym pasie znaleziska, które możemy łączyć bądź z wpływami z terenu Gotlandiii, południowej Szwecji bądź też z Nadrenii i Danii.
Jako ciekawostkę można podać też kilka pruskich nazw geograficznych nawiązujących do osadnictwa estyjskiego. Rozciągało się ono głównie między: dolną Wisłą, Osą, Puszczą Galindzką, Biebrzem, Niemnem i Bałtykiem. A oto nazwy: Pomezania, Pogezania, Warmia, Natangia, Sambia, Nadrowia, Skalowia, Galindia czy Bartia. Wymienił je w czasach już krzyżackich Piotr z Dusburga.
Źródło: strona internetowa zespołu "Żywiołak"
Opublikowano za zgodą autora.
Projekt „Żywiołak” jest dziełem spotkania dwóch nurtów muzycznych,
określanych mianem: heavyfolk, biometal, folkmetal czy też hardfolk.
Sami muzycy określają swoją twórczość jako "polska muzyka neoludowa".