Oba pojęcia mają podobne znaczenie i określają ogólne poczucie spokoju, błogości i relaksu. To przyjemne nicnierobienie, z kubkiem ciepłej herbaty w ręku, przy świetle świec, w otoczeniu rodziny lub najbliższych przyjaciół. To przytulny dom wykończony drewnem z obowiązkowym kominkiem i widokiem na las. Znaczenia hygge nie trzeba zresztą dziś bliżej tłumaczyć, bo podobnie jak skandynawski design, zrobiło w ostatnich latach światową karierę i dziś każdy chce å hygge seg, czy też å kose seg, czyli relaksować się po skandynawsku.
Słowo hygge ma rodowód norweski i wywodzi się od norrońskiego słowa hyggja oznaczającego „myśleć” oraz „być z czegoś zadowolonym”. Za międzynarodową modą na hygge stoją w dużej mierze Duńczycy, którzy stworzyli z niego niemal swoją narodową markę. I nic w tym dziwnego bowiem Duńczycy wespół z Norwegiami od lat nieprzerwanie zajmują najwyższe miejsca w światowych rankingach jakości życia i ogólnego szczęścia.
Według najnowszego raportu World Happiness Report przygotowywanego przez ekspertów działających przy ONZ Norwegowie są najbardziej szczęśliwym narodem na świecie, tuż przed wspomnianymi Duńczykami. Ktoś sceptyczny mógłby powiedzieć, że to wszystko dzięki bogactwu z ropy. Nie sztuka być bogatym i szczęśliwym. Wspomniany raport wskazuje jednak, że ropa może być wręcz przeszkodą w osiągnięciu narodowego szczęścia.
Jak piszą autorzy "(Norwegia) decydując się na ograniczenia w wydobyciu ropy i odkładając przychody, zamiast je na bieżąco wydawać uchroniła się przed problemami wielu innych krajów bogatych w zasoby naturalne. Wymagało to wysokiego poziomu zaufania społecznego, wspólnych wartości, solidaryzmu i dobrego zarządzania."
Norwegowie byli w stanie powstrzymać się przed szybkim bogaceniem się i postawić na work-life balance, czyli zdrowy balans między życiem i pracą. Pokolenia wychowane w niedostatku miały wpajane tradycyjne wiejskie wartości jak skromność, nie wynoszenie się ponad innych, pracowitość czy uczciwość. Dostali przy tym od losu dar życia w zakątku świata wolnym od konfliktów, gdzie aby przeżyć w trudnych warunkach ludzie musieli się wspierać. To pomogło zbudować silną społeczność mającą zaufanie do instytucji państwa i do siebie nawzajem.
Dziś choć Norwegia mogłaby być drugim, opływającym w złoto Kuwejtem, nie każdy jeździ tu nowym Volvo i ma najnowszy model telewizora. Za to kiedy przychodzi piątek miasta i miasteczka wyludniają się i każdy ucieka do swojego drewnianego domku gdzieś w górach lub nad morzem, żeby ha det hyggelig/koselig på hytta. Zwolnić tempo, dać ciału i myślom odpocząć od codziennej bieganiny i co najważniejsze spędzić czas z rodziną i znajomymi. Bo hygge i kos to znaczy również spotykanie się z ludźmi, których się lubi.
Mimo, że stereotypy mówią co innego, Norwegowie są bardzo rodzinni i przywiązują dużą wagę do czasu spędzonego z najbliższymi. Kosekveld to spokojny wieczór z rodziną. Taki wieczór to hyggetid, czyli miło spędzony czas, w którym możemy ha det koselig (rozkoszować się chwilą) na koselig sofa (wygodnej kanapie), przytulając kosedyr (pluszaka). Bogactwo języka norweskiego w tej sferze pokazuje jak duże znaczenie ma dla Norwegów bliskość i relaks w przyjaznym otoczeniu. Może łatwiej to zrozumieć przypominając sobie jak niegościnna potrafi być tutejsza przyroda i jak niewielu tu mieszka ludzi.
Bliski związek z hygge i kos ma także kawa, której Norwegowie piją ogromne ilości. Pod tym względem przebijają ich tylko Islandczycy. Równie ważne są świece, które zapalane są przy każdym spotkaniu, świętach i uroczystościach. Nierzadko zobaczyć możemy świece zapalane przed wejściem do domu, gdzie ktoś ma właśnie urodziny, czy też przed restauracją. Nie trzeba zresztą szczególnej okazji, bo cała idea prostej radości życia opiera się na celebrowaniu każdej chwili, tu i teraz.
Manifest Hygge
1. Atmosfera - zgaszenie światła, zapalenie świeczek
2. Tu i teraz
3. Przyjemności
4. Równość - nie ja, lecz my
5. Wdzięczność
6. Harmonia - rezygnacja z rywalizacji
7. Komfort - odprężenie, wzięcie przerwy
8. Spokój
9. Bycie razem
10. Schronienie - bezpieczne miejsce
[Meik Wiking, "Hygge. Klucz do szczęścia", Wyd. Czarna Owca, str. 46-47]
Idea hygge zrobiła zawrotną światową karierę, wydano już dziesiątki książek na ten temat, powstało setki artykułów, blogów i poradników. Przeglądając je można dojść do wniosku, że powszechny zachwyt nad skandynawskim wzorem na spokojne i błogie życie, powoli oddala się od swojego pierwowzoru. Modowe magazyny zachęcają nas do kupienia hygge-ubrań, w których poczujemy się zrelaksowani, deweloperzy oferują komfortowe hygge-mieszkanie, a restauracje kuszą nas zbalansowanym i zdrowym hygge-menu.
Próżno jednak szukać tego typu ofert w Oslo czy Kopenhadze. Tutaj hygge jest codziennością od ponad 200 lat, tak zwyczajną jak rozchodzone domowe kapcie i wyciągnięty sweter po babci. Zatem jeśli pociąga nas skandynawski spokój i chcielibyśmy go poczuć na co dzień nie wprowadzajmy go do swojego życia jako kolejny projekt. Hygge przyjdzie samo, jeśli tylko przygasimy światło, wyłączymy telefon i zamiast telewizyjnego pilota weźmiemy do ręki dawno odkładaną książkę.