Norweski model państwa opiekuńczego uważany jest za jeden z doskonalszych, jakie stworzono. Przede wszystkim jest przyjazny dla ludzi. Do jego sprawnego funkcjonowania potrzeba jednak symbiotycznej niemal współpracy państwa i obywateli. Bez zdrowia i aktywności ludzi nie byłoby wysokiego wzrostu gospodarczego, a z kolei bez niego nie można zagwarantować odpowiedniego poziomu usług medycznych, edukacji i szeroko pojętej opieki socjalnej. Istotne znaczenie mają też podatki – jedne z najwyższych w Europie. Dzięki tym czynnikom państwo ma możliwość tworzenia reguł i instytucji, które zapewniają dobrobyt obywatelom. Wszystkim.
Na każdą norweską kobietę przypada prawie dwoje urodzonych dzieci. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie (w Polsce 1,4). Ale też państwo stwarza do tego niezwykle dogodne warunki. W związku z narodzinami dziecka rodzicom przysługuje 46 tygodni urlopu płatnego w 100% lub 56 tygodni urlopu płatnego w 80%. Z tego 10 tygodni to tzw. urlop tacierzyński, który przepada, jeżeli tata go nie wykorzysta.
Norwegia była pierwszym państwem na świecie, które wprowadziło takie rozwiązanie. Po powrocie do pracy rodzice mają możliwość umieszczenia dziecka w przedszkolu. Prawie 100% dzieci w wieku 3-5 lat korzysta z takiej opieki. Czy to nie raj?
Jak w każdym społeczeństwie, również w Norwegii występują zjawiska patologiczne. Co w takiej sytuacji robi norweskie państwo? Pomaga.
Ogromną wagę przywiązuje się do dobra najmłodszych obywateli. Opieka społeczna jest bardzo wyczulona na krzywdę dziecka i na każdy sygnał reaguje zdecydowanie. Dzieci z rodzin z problemami umieszczane są natychmiast w rodzinach zastępczych. Instytucje te działają w sposób, który zapewnia dzieciom maksymalną ochronę i, co ważne, ochronę natychmiastową.
Opieka socjalna obejmuje także osoby, które w wielu krajach wykluczone są ze społeczeństwa. Mowa przede wszystkim o narkomanach. W Norwegii państwo zapewnia im posiłki, dostarcza czyste strzykawki i igły, a nawet dba by mieli pracę. Dzięki szerokiej profilaktyce udaje się w tym środowisku w dużym stopniu ograniczyć rozszerzanie chorób zakaźnych.
Nic jednak nie jest doskonałe. Jak zawsze, gdy mamy do czynienia z funkcją opiekuńczości, istnieje ryzyko wystąpienia „nadopiekuńczości”. Grozi to zwolnieniem obywatela z odpowiedzialności za samego siebie i przeniesienia jej na państwo, a tym samym pewnej demoralizacji społeczeństwa. Taki system wymaga zatem od obywateli bardzo silnego poczucia moralności. Być może jego funkcjonowanie możliwe jest tylko w Skandynawii...