Daleko za kołem podbiegunowym jest droga, którą mkną turyści przyciągani przez magiczny Nordkapp – północny kraniec Europy. Zatrzymują się oni przy znaku globusa, robią sobie zdjęcia na tle horyzontu, ewentualnie robią jeszcze zakupy w pobliskim sklepiku i mkną znowu na południe.
Północna Norwegia to jednak nie tylko Nordkapp i warto zaszyć się nieco w te niegościnne na pierwszy rzut oka, bezleśne pustkowia. Przejść się ścieżkami myśliwych, którzy już 6000 lat temu polowali tu na renifery. Zajrzeć do rybackich wiosek i przysiąść na brzegu fiordu pozwalając by północny, zimny wiatr przeszył nas chłodem. Mając wędkę możemy złowić sobie obiad, bo ryb jest tutaj zatrzęsienie, a do łowienia z morza nie potrzeba żadnych zezwoleń. Można też zatrzymać się w Havøysund i wybrać promem w podróż na wyspy Rolvsøya i Ingøya.
Droga Havøysund rozciąga się między Hammerfest i Przylądkiem Północnym. Wpierw prowadzi skalistym płaskowyżem, a potem schodzi do wybrzeża i wije się mijając kolejne zatoki i fiordy. Na koniec nurkując pod wodami oceanu doprowadza do Nordkappu. Na Przylądku Północnym opuszczając tłum turystów gromadzących się w sezonie przy punkcie widokowym wybrać się można na spacer wzdłuż skalistego wybrzeża.