Korzenie tego konfliktu sięgają Unii Kalmarskiej, zawartej w 1397 roku. Od tego czasu przez ponad 400 lat Norwegia była częścią Królestwa Danii, a od XVI wieku oficjalnym językiem urzędowym był tu duński. Mieszkańcy wyższych sfer miejskich używali wtedy tzw. języka duńsko-norweskiego – bazującego na pisowni duńskiej, ale z norweską wymową. Chłopi natomiast (95% ludności) mówili w wywodzących się z języka staronordyckiego dialektach, które ewoluowały przez lata w odciętych od świata dolinach.
Kiedy w 1814 roku Norwegia wyzwoliła się spod duńskiego panowania, postanowiono opracować wspólny język dla wszystkich Norwegów. I tu powstał problem – jak go stworzyć? Były dwie koncepcje: albo na bazie używanego przez elity i nadal uczonego w szkołach duńskiego, albo na podstawie dialektów, w których mówiła ludność wiejska. Jak to zazwyczaj bywa, elity zwyciężyły i stwierdzono, że bazą zostanie „oswojony” już duński. Nowy język nazwano riksmål (później nazwę zmieniono na bokmål). Opracowano szczegółowy plan jego wprowadzenia, którego najistotniejszą częścią miała być reforma pisowni. Zakładano m.in. dostosowanie reguł języka pisanego do języka mówionego wyższych warstw społecznych. Gorącym orędownikiem tej reformy był norweski pisarz, laureat literackiej nagrody Nobla, Bjørnstjerne Bjørnson. Planu nie udało się jednak w pełni zrealizować, ponieważ nie poddały mu się liczne grupy norweskiego chłopstwa.
Zaradzić temu problemowi usiłował językoznawca i badacz dialektów, Ivar Aasen. Stwierdził on, że norweskie dialekty wykazują pewne cechy wspólne i możliwe jest opracowanie na ich podstawie jednolitego języka, który nie będzie miał nic wspólnego z duńskim. Bazą dla niego miały być dialekty z zachodniej Norwegii, które zdaniem twórcy, były najmniej zniekształcone przez obce wpływy. Aasen konsekwentnie pousuwał z nowego języka wszystkie formy duńskie, nawet, jeżeli powstały one już z na terenie Norwegii. W ten sposób został stworzony landsmål (późniejsza nazwa nynorsk).
Choć od 1885 roku obie odmiany języka są równoprawne w mowie i piśmie, nie oznacza to ich błogiej koegzystencji. Co rusz pojawiały się frakcje, które miały na celu promowanie któregoś z języków, jako „jedynego słusznego”. Byli też tacy, którzy chcieli wprowadzenia nowej, uniwersalnej odmiany języka, zwanego samnorsk („wspólny norweski”). Próby jego upowszechnienia okazały się jednak nieskuteczne.
I tak oto w tym długotrwałym konflikcie nie ma zwycięzcy. Bokmål i nynorsk są oficjalnymi, równoprawnymi językami. Jednak większość Norwegów posługuje się lokalnymi dialektami, a purystyczny bokmål czy nynorsk można znaleźć tylko w mediach. Taka sytuacja wynika też między innymi z ukształtowania powierzchni Norwegii. Przez lata ludzie, zamieszkujący poszczególne doliny nie mieli zbyt dużego kontaktu ze sobą, a tym bardziej z duńskojęzycznymi urzędnikami. Dróg było mało, a odległości spore. Stąd wiele niedużych nawet społeczności wypracowało własne dialekty, które są używane przez mieszkańców do dziś. Bo tak zazwyczaj jest, że wszystko, co powstaje w sposób naturalny wygrywa z tym, co próbuje się narzucić odgórnie...