Królestwo niedźwiedzi polarnych, arktyczne pustkowie, wyspa-lodowiec – to tylko jedne z niewielu określeń, jakimi można opisać tę norweską prowincję. Jednak dziewicze krajobrazy i dzikie zwierzęta to nie wszystko, bowiem to pozornie opuszczone miejsce kryje w sobie zaskakująco wiele faktów i historii, o których nie sposób usłyszeć w innych częściach świata. Wystarczy wspomnieć, że żyje tam więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi, a mieszkańcom Spitsbergenu właśnie ze względu na ten fakt nie wolno oddalać się od osiedli ludzkich bez broni. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Wyspy Svalbard
Wyspy Svalbard zostały rzekomo odkryte przez wikingów już w XII wieku, lecz pierwsze konkretne wzmianki nadeszły wraz z wyprawą Willema Barentsa w 1596 roku (od jego nazwiska pochodzi zresztą nazwa Morza Barentsa, okalającego częściowo Norwegię i Svalbard). Wybrzeże w krótkim czasie stało się popularnym miejscem wypadowym dla wypraw na biegun północny oraz międzynarodową bazą połowu wielorybów.
Z tym też wiąże się niezwykły element krajobrazu Spitsbergenu – na zachodnim wybrzeżu można bowiem natknąć się na cmentarzysko niemal 550 wali białych, popularnie zwanych białuchami. Są to pozostałości po masowym uboju tych ssaków. Największą uwagę przyciąga długi, biały pas spiętrzonych kości na plaży w pobliżu Van Keulenfjorden.
Pozostając jeszcze przy historii - rok 1905 okazał się być przełomowym dla Norwegii, która po wielu latach odzyskała suwerenność – ale miał się też okazać przełomowym w kontekście Svalbardu, bowiem kilka lat później państwo norweskie oficjalnie przejęło zwierzchnictwo nad wyspami. Co jednak istotne, według Traktatu Spitsbergeńskiego z 1920 roku, Svalbard pozostaje terytorium neutralnym. Inny zapis mówi natomiast o możliwości korzystania z zasobów naturalnych i prowadzenia na terenie archipelagu badań naukowych przez państwa-sygnatariusze – również Polskę. Obecnie z pierwszej opcji korzysta Norwegia oraz Rosja – dlatego też na wyspach najczęściej słyszy się języki tych dwóch państw.
2100 lodowców
Wspomniane arktyczne warunki to prawdziwa gratka dla miłośników turystyki zimowej. Ponad połowa powierzchni Svalbardu pokryta jest lodowcami – razem jest ich niemal 2100. Ciekawostką jest, że tylko tutaj oraz na Alasce występuje związane z nimi niezwykłe zjawisko, tzw. surge-breer, polegające na tym, że w ciągu dnia czoło lodowca przesuwa się do przodu o kilka metrów, a następnie wycofuje się i powoli topnieje. Nie zdarza się to jednak często, bowiem przerwa między kolejnymi ruchami lodowca może trwać od 30, do nawet 500 lat.
Jednak Svalbard nie powinien się kojarzyć jedynie z przeraźliwym zimnem i oscylującą poniżej zera temperaturą. Wręcz przeciwnie, ciepłe prądy morskie sprawiają, że na wyspach panuje względnie umiarkowana temperatura, pozwalająca miejscowej ludności na swobodną egzystencję – choć bez ciepłej kurtki ani rusz. Ciekawe zjawisko tworzy się w cieplejszych rejonach, gdzie w wyniku topienia lodowca powstają efektowne, choć niestety nietrwałe wodospady.
Zorza polarna i białe noce
Wyspy to również wymarzone miejsce dla łowców zorzy polarnej. Noc polarna trwa tutaj od 26 października do 14 lutego, ale między 14 listopada a 29 stycznia różnica między dniem a nocą jest praktycznie niezauważalna. Z tego też powodu można zaobserwować prawdziwy fenomen – zorzę polarną w środku dnia.
To jednak nie wszystko, bowiem w okresie 19 kwietnia-26 sierpnia występuje tu zjawisko tzw. midnattsol, czyli białe noce, kiedy słońce pozostaje na horyzoncie przez całe 24 godziny. Z jednej strony stanowi to niezwykłe przeżycie dla każdego turysty, ale jest też druga strona medalu – problemy ze snem. Miejscowa ludność ma jednak na to swój sposób – po prostu zakleja okna folią aluminiową.
Królestwo niedźwiedzia polarnego
Svalbard to dom dla jednego z najbardziej drapieżnych zwierząt na świecie – niedźwiedzia polarnego. Na wyspach znajduje się około 3000 osobników, podczas gdy liczba ludności wynosi niespełna… 2400. W tym wypadku można więc rzec, że to człowiek jest obcym elementem w królestwie tego majestatycznego, ale zarazem groźnego drapieżnika.
Od 1973 roku zabroniono na nie polowania, dlatego też ich liczebność szybko się rozrosła. Dorosłe osobniki dochodzą do wagi nawet 800 kg, toteż rzadko kiedy spotkanie z niedźwiedziem kończy się szczęśliwie. Często atakuje z zaskoczenia, zwabiony zapachem ciepłego jedzenia bądź hałasem. Nie sugerujmy się też tym, że wszystkie niedźwiedzie zapadają w sen zimowy, bowiem w tym wypadku dotyczy to tylko samic, które spodziewają się potomstwa.
Niezwykle unikalnym zwierzęciem jest renifer spitsbergeński, występujący jedynie na Svalbardzie. Od swoich kontynentalnych pobratymców różni się dużo krótszymi kończynami i nieco bardziej krępą budową ciała. Ponadto w zimie jego sierść przybiera niemalże białą barwę, by w cieplejszych porach roku powrócić do brązu. Spitsbergeńskie rogacze nie są zbyt płochliwe, dlatego mieszkańcy często mają okazję widywać je nawet w centrach osiedli.
Longyearbyen
Stolicą archipelagu jest Longyearbyen. To tutaj koncentruje się w największym stopniu życie kulturalne i gospodarcze Svalbardu, tutaj też mieszka ponad połowa całej populacji wysp. Charakterystyczne dla tej niewielkiej miejscowości jest to, że zamieszkuje ją ponad 40 narodowości – a to wszystko za sprawą zapisów z Traktatu Spitsbergeńskiego, gdyż dużą część ludności stanowią Rosjanie i Ukraińcy, pracujący przy eksploatacji złóż węgla kamiennego. Coraz ważniejszą częścią gospodarki staje się turystyka, nie brakuje bowiem znęconych malowniczymi krajobrazami podróżników z całego świata.
Na wyspie znajdują się między innymi szpital, biblioteka, hotele, mały uniwersytet z kursami dla chemików i biologów, kościół luterański oraz aż 4 lotniska! Do Longyearbyen można się dostać za pomocą skandynawskich linii lotniczych SAS, natomiast najczęściej wybieranym środkiem transportu na miejscu są skutery śnieżne. W mieście działa też telewizja Longyearbyen TV oraz ukazuje się gazeta Svalbardposten.
Globalny Bank Nasion
Co ciekawe, arktyczne warunku Svalbardu okazały się idealne dla lokalizacji tak zwanego Globalnego Banku Nasion, ufundowanego w 2008 roku przez norweski rząd. Bank mieści się w wydrążonym w sercu góry Platåfjellet tunelu, gdzie przechowywane są nasiona roślin jadalnych, pochodzących z całego świata. Lokalizacja nie jest przypadkowa - arktyczne warunki zapewniają nasionom odpowiednią konserwację.
W takim wypadku mogą one przetrwać kilkaset lat, choć zdarzają się gatunki z jeszcze lepszymi wynikami – chociażby pszenica (1,7 tys. lat), jęczmień (2 tys. lat) czy sorgo (20 tys. lat!). Bank Nasion powinien zatem chociaż częściowo uspokoić tych, którzy obawiają się skutków ewentualnych katastrof naturalnych. Po raz pierwszy bank został już wykorzystany w związku z wojną Syrii.