Lodowiec to wolno płynąca masa lodu, powstałego z przekształcenia pokładów wiecznego śniegu *. Trzeba przyznać, że encyklopedyczna definicja niestety za grosz nie oddaje magii, jaka kryje się w tym zjawisku. Nie mówi nic o cudownym błękicie śniegu, iskrzącego w letnim słońcu, o adrenalinie, którą czujemy wędrując po takiej lodowej górze, ani o samej skali lodowca, przy którym czujemy się tylko maleńkim trybikiem w maszynie natury. W jednym ta definicja oddaje jednak naturę lodowca. On naprawdę płynie, choć oczywiście w tempie którego nie jesteśmy w stanie uchwycić wzrokiem.
Współczesne lodowce dzielą się na dwa rodzaje: górskie i kontynentalne, czyli lądolody. Z tymi drugimi mamy do czynienia tylko na Antarktydzie i Grenlandii. Natomiast lodowce górskie występują w wielu miejscach w Europie, m.in. w Norwegii. Powstały w miejscach, gdzie zgromadziła się duża ilość śniegu, która latem na przemian podtapiała się z wierzchu i ponownie zamarzała. Następnie pod wpływem wilgotnego powietrza oraz naporu nowego śniegu, pierwotna masa przekształciła się najpierw w firn, a potem lód.
Największe wrażenie robi oglądanie lodowca we fragmentach, gdzie odsłania swoje wnętrze. Pęknięciach, szczelinach, tam gdzie śnieg zmienia się w zwarty, błękitny lód.
Norwegia jest krajem obfitującym w lodowce. Jest ich tu około 2500! Z racji północnego położenia, szczególnie uprzywilejowany pod tym względem jest archipelag Svalbard – znajduje się tam aż 18 największych norweskich lodowców. Zresztą nie tylko norweskich, bo lodowiec Austfonna jest jednocześnie największym lodowcem w Europie. Liczy aż 8 492 km². Z kolei największym lodowcem na stałym kontynencie europejskim jest Jostedalsbreen w środkowej Norwegii.
1. Jostedalsbreen (474 km2)
2. Vestre Svartisen (219 km2)
3. Søndre Folgefonna (164 km2)
4. Østre Svartisen (148 km2)
5. Blåmannsisen (87 km2)
6. Hardangerjøkulen (71km2)
7. Okstindbreen (54 km2)
8. Myklebustbreen (48 km2)
9. Øksfjordjøkelen (39 km2)
10. Nordre Folgefonna (26 km2)
Wbrew pozorom, lodowce norweskie nie są reliktem epoki lodowcowej. Jak wykazują badania, około 8000 lat temu lód zniknął niemal całkowicie z tego obszaru, by pojawić się ponownie trzy tysiąclecia później. Współczesne lodowce kontynentalne powstały w miejscach, gdzie zgromadziła się duża ilość śniegu. Latem, wierzchnie warstwy topniały, by rychło ponownie zmienić stan skupienia, zamarzając. Pod wpływem wilgotnego powietrza oraz pod ciężarem warstw nowego śniegu pierwotna masa przekształciła się najpierw w firn, a potem lód.
Choć może to dziwić, aż 60% norweskich lodowców leży na południe od regionu Trøndelag, czyli de facto w południowo – środkowej Norwegii. Jest to możliwe dzięki dużej ilości wysokich gór, stwarzających dogodne warunki do powstania lodowców. Poza tym szczyty górskie nie są tak poszarpane, jak np. tatrzańskie turnie i na łagodnych stokach śnieg może dłużej zalegać.
Dogodne ukształtowanie powierzchni czyni też lodowce bardziej dostępnymi dla turystów. Popularne są wędrówki po lodowcach – oczywiście z wykwalifikowanym przewodnikiem. Jest wiele miejsc, gdzie w okresie od maja do września można takich wypraw spróbować. Jednym z nich jest słynny lodowiec Jostedalsbreen. Zazwyczaj organizowane są kilkugodzinne marsze, podczas których przewodnik zapewnia niezbędny sprzęt. My musimy zadbać o ciepłe ubranie i dobry humor...
Powłoki lodowe skurczyły się znacząco zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady. W ostatnich latach długość norweskich lodowców malała w tempie ok. 29-30 metrów rocznie. Jęzor lodowca Nigardsbreen w samym tylko roku 2016 zmniejszył się o 70 metrów. Helge Drange klimatolog z ośrodka badań klimatycznych w Bergen jest pesymistą. W rozmowie z „Aftenposten” przyznał, że obawia się, że większość norweskich lodowców może zupełnie zaniknąć przed końcem naszego stulecia, co z przyrodniczego punktu widzenia oznacza zawrotne tempo.
Tym bardziej warto wybrać się w podróż do Norwegii, by zachwycać się efektownymi lodowymi jęzorami, zanim zamienią się one w strugi wartko spływającej ku fiordom wody.
*cytat: Wikipedia.pl